Dzisiejszy dzien wiele od nas wymagal. Tradycyjnie spotkalismy sie rano na stolowce, usiedlismy przy stole i opowiadalismy o tym, co dzialo sie wczoraj po poludniu. Jedni grali w kregle, inni odwiedzali sie nawzajem, jeszcze inni spedzili dzien po domowemu ze swoja rodzina.
O 8.15 rozeszlismy sie w swoich miedzynarodowych grupach do sal, zeby pracowac nad projektami.
Alex, Michal i Zuzia sa w grupie muzycznej i na final The Friendship Journey przygotowuja piosenke "One Love" mojego ulubionego Boba Marleya :) Pracuja z fajnymi nauczycielami i spiewom nie ma konca............
Kamilka, Maja i Helen udzielaja sie w grupie plastycznej z Mrs Burger, ktora mielismy przyjemnosc goscic w Mysiadle cztery lata temu. Plastycy, to rowniez duza grupa, ktora przygotowuje ogromna prace plastyczna zlozona z roznego rodzaju kolorowych kol. Maluja farbami.
Janek i Zuza w zespole "design" buduja wieze. Kazde z nich jest w osobnej grupie. Wygra ta, ktorej wieza bedzie wyzsza i jednoczesnie stabilna.
Amelka i Antek z kolei w "engineering" buduja mosty. Rowniez pracuja nad projektem w osobnych grupach. Wygra ta, ktorej most udzwignie wiekszy ciezar.
Mamy rowniez w polskich szeregach samotnych, lecz jednoczesnie dzielnych i pelnych energii i wiary w siebie jezdzcow.
Jeden jezdziec to Zosia. Jest w projekcie "This I believe" i jest w trakcie pisania eseju o tym jaki wplyw moga miec dzieci na to, zeby swiat byl lepszy. Pisze po angielsku :) i swoj esej podobno bedzie czytac na finale The Friendship Journey.
Drugi jezdziec to Iwo. Jest w "technology". co oznacza, ze zajmuje sie dokumentowaniem The Friendship Journey 2013, robiac zdjecia, wywiady itp. Na zakonczenie ma powstac film i mam wielka nadzieje, ze bedziemy mogli zabrac go do Polski, zeby pokazac w Mysiadle.
Poza projektami, odwiedzilismy dzis klasy 2, 6 i 7 z prezentacjami o Polsce i naszej szkole. Musze przyznac, ze z kazda kolejna prezentacja nasze dzieciaki sie rozkrecaja i przejmuja inicjatywe, wiec nawet mam taki czarci plan, zeby na ostatnia, ktora bedzie w piatek w klasie 5 puscic ich samych i nie wchodzic z nimi do klasy. Zobaczymy :)
Dzieci z Mysiadla sa najmlodsza z szesciu delegacji, jednak dumna jestem z tego jak dobrze sobie radza. Calym sercem angazuja sie w kazda aktywnosc i stawiaja czola tesknocie (bo i taka sie pojawia). Nawiazuja kontakty z innymi dziecmi (szczegolnie Holendrzy i Meksykanie sa bardzo otwarci) i sami biegaja po szkole, zalatwiajac wlasne sprawy. Chca byc samodzielni, ale tez (na szczescie) ciesza sie, gdy sie spotykamy i maja mnostwo do opowiedzenia......... Przyjemnie jest tego wszystkiego sluchac :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz