sobota, 25 września 2010

Jesteśmy

Krótko o podróży. 
Samolot z Warszawy wyleciał z 4o. min opóźnieniem, ale w Paryżu byliśmy tylko 20 min po czasie. Ponieważ czas transferowy był krotki, już przy wyjściu z samolotu czekała na nas obsługa lotniska z napisem NEWARK i pędem, dwoma busami, podstawili nas pod kontrolę paszportową, a potem z powrotem na terminal gdzie był nasz gate. 



Szybko się odprawiliśmy 
i wystartowaliśmy  czasie. 8 godzinny rejs minął sprawnie, samolot, jedzenie super, siedzieliśmy względnie blisko siebie. Nikt nie spał!! Najtrudniejsza (w sensie naszego wysiłku, zmęczenia) była przeprawa w Newark. Tzn wszystkie formalności poszły sprawnie, bez żadnych komplikacji. Tyle, że my byliśmy padnięci. Czasu starczyło nam 'na akurat', a miały być 3 długie godziny. 

O 6.00 weszliśmy do gate-u a o 6.30 zaczął się borading. Samolot ruszył z prawie godzinnym opóźnieniem, siedzieliśmy już w środku, przy włączonym silniku, a maszyna nie ruszała. Korki na płycie. Wreszcie ok 8. wystartowaliśmy i jedynie z 10 minutowym opoznieniem byliśmy w Cincinnati. Dzieci zdrzemnęły się trochę. 
A powitanie na lotnisku. Niezmiernie mile!!!



Jedynie mój bagaż zaginął ;( Ma być dziś ok 5. Fotelik samochodowy i nasze rzeczy nie pojawiły się na taśmie w Newark. Reszta bagaży ok.
Będę pisać!
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Renata

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz